piątek, 29 listopada 2013

NIEREALNIE NATURALNIE

Dawno nie było na blogu niczego surrealistycznego. A wiadomo, że lubię, nie od dziś. Jako, że na brak pracy nie mogę narzekać, pomiędzy jedną grafiką, a drugą, czasem natrafię na ciekawe obrazki. Choć nie wszystkie prace tego artysty (Caras Ionut) przypadły mi do gustu, zamieszczam, bo pooglądać warto. Ciekawy, listopadowy klimat.










środa, 27 listopada 2013

CARTIER PO RAZ KOLEJNY

W zeszłym roku, mniej więcej o tej porze, rozpływałam się nad filmem reklamowym Cartier. W tegorocznej edycji zastosowano nieco inne środki do celu. Nowy film ma świąteczno-zimowy klimat, magiczny, bajkowy świat, ale wg mnie to już zdecydowanie coś mniej efektownego niż w roku 2012. Niemniej jednak do obejrzenia.



poniedziałek, 25 listopada 2013

CZŁOWIEK ŚNIEGU

Sypnęło śniegiem... obudziłam się z poczuciem, że zima nadeszła i rzeczywiście. A że zima od zawsze kojarzy mi się z lepieniem bałwana, dziś w cyklu motyw przewodni - bałwan właśnie. Na wesoło, bajkowo, kulinarnie, pomysłowo i artystycznie. Co prawda śnieg za oknem szybko dziś stopniał, ale jeśli wierzyć przepowiedniom sąsiadów niejednego bałwana zdążymy w tym roku ulepić.



 


 






niedziela, 24 listopada 2013

...

Wrócę... obiecuję, że od przyszłego tygodnia wrócę regularniej. Ilość złych zdarzeń ostatnio osiągnęła apogeum i potrzebowałam krótkiej przerwy. Ale wrócę... a przynajmniej bardzo się postaram:) Udanej reszty niedzieli Wam życzę. Moja mija spokojnie, nad miseczką ciepłej mieszanki prosto z pieca: gruszek, jabłek, pomarańczy, żurawiny, płatków migdałowych i mieszanki przypraw z miodem i wanilią... aromatyczny smakołyk na pochmurny czas. Uważajcie na siebie...

czwartek, 21 listopada 2013

OPARTE NA FAKTACH...

Na zmianę nastroju wybraliśmy się do kina. Tym razem przypadkowy wybór "Kapitan Phillips". Od pierwszej do ostatniej minuty trzymający w napięciu kawałek dobrego kina, bardziej ambitnego, ale jednocześnie bez zadęcia i patosu. Prawdziwa historia kapitana statku porwanego przez piratów. Po filmie myślałam sporo o sytuacji tego człowieka, o własnych emocjach, o tzw. piratach, których sytuacja zmusiła do takich, a nie innych zachowań... Polecam. Zwłaszcza w takie ponure, deszczowe dni.



poniedziałek, 18 listopada 2013

W.

Pod ścianą klasztoru cystersów grubo po północy opowiadał mi o Niej. Jak jest ważna, jak się poznali, że była od zawsze i będzie na zawsze... potem porwał mikrofon na karaoke i nie oddał go już nikomu. Darł się wniebogłosy, ale kiedy sam pośród całej sali zaśpiewał Lucy Phere zamarliśmy... To był Jego moment.

Do pracy przychodził albo najwcześniej ze wszystkich i wtedy był czas na poranną yerbę i opowieści co się u kogo wydarzyło dnia poprzedniego, albo spóźniony w swoim czarnym płaszczu, z zaczerwienionymi od mrozu policzkami i luźno przerzuconą przez ramię torbą. Kiedy pracował skupiał się maksymalnie, potrafił siedzieć nad czymś co go zainteresowało jeszcze długie godziny po pracy, zafascynowany 3D... pamiętam jak świeciły Mu oczy kiedy opowiadał o robociku, którego  "wyrzeźbił" późno w nocy...

Powiedziała "bał się zostać Ojcem, a okazał się najwspanialszym Tatą na świecie"... myślałam wówczas o tych wszystkich chwilach kiedy z niepewności, czy sobie poradzi, przechodził w fascynację córeczką, kiedy śmialiśmy się co zrobi, kiedy córka przyprowadzi pierwszego chłopaka. Miał ogromne poczucie humoru, delikatną nutę sarkazmu, tak charakterystyczną dla Niego.

Zapamiętam Go jako najbardziej dobrego człowieka jakiego poznałam. Dobrego dla innych. To On właśnie tak bardzo włączył się w naszą Szlachetną Paczkę, potrafił pomóc każdemu i zawsze... Nie odmawiał nigdy.

Urodził się dokładnie tego samego dnia co ja. Tylko rok później. Odkąd pamiętam urodziny świętowaliśmy wspólnie. Najpierw szalonym pomysłem z górą gofrów, które piekliśmy nad ranem, później urodzinową imprezą w ulubionej korporacyjnej knajpce. Wtedy nie doczekałam już przyjazdu jego żony, ale kilka miesięcy później, już w ich domu, spotkaliśmy się w szerszym gronie. Widzę Go teraz jak siedzi pod ścianą i trzyma na otwartej dłoni córkę robiąc jej "samolocik".

Rozmawialiśmy na wiele tematów, czasem siedząc w kuchni, czasem poprzez bezduszne komunikatory. Był moim przyjacielem, bo myślę, że mogę tak powiedzieć. I choć staram się przypominać sobie teraz tylko te radosne chwile, myślę o Nim z bólem.

Czy był tam kiedy żegnaliśmy go tak licznie? Czy patrzył na Rodzinę, przyjaciół... wspominaliśmy go chwilę później przy herbacie, my, którzy zostaliśmy... śmiech przez łzy... i cisza...

Od dawna bardzo mi Go brakuje... ale Ona... myśl o Niej boli teraz jeszcze bardziej...

wtorek, 12 listopada 2013

...

Gdy nie zostanie nic prócz wspomnień
W pamięci tych co przyjdą po mnie
Prócz paru listów i pożółkłych fotografii

Gdy pójdę wolno w stronę nieba
Za głosem tych których już nie ma
Gdy wyschnie już ostatnia wasza łza

Nie ważne będą przyszłe złe sny
Bo śnić nie będę ja lecz wy
A póki co gdy przychodzi noc
Ja wciąż i wciąż

Boję się końca świata
I nagłej śmierci w błękitnej sukience
Utraty tych kilku prawdziwych przyjaciół
Bo oprócz nich mam niewiele więcej

Gdy nie zostanie nic prócz wspomnień
W pamięci tych co przyjdą po mnie
Prócz paru wierszy i przebrzmiałych dźwięków

Gdy rozliczycie mnie już z życia
Potem zwyczajnie zapomnicie
A ja za sobą będę wlókł mą samotność świętą

Nie ważne będą przyszłe złe sny
Bo śnić nie będę ja lecz wy
A póki co gdy przychodzi noc
Ja wciąż i wciąż

Boję się końca świata
I nagłej śmierci w błękitnej sukience
Utraty tych kilku prawdziwych przyjaciół
Bo oprócz nich mam niewiele więcej

BŁĘKITNA SUKIENKA
Tekst: Łukasz Sojka
Muzyka: The Hard Rocket
 
 
Z bloga mojego Przyjaciela W., który przegrał swoją walkę o życie. 

niedziela, 10 listopada 2013

SPOTKANIA

Spotkanie zorganizowane przez moją przyjaciółkę D, oraz kolegów M. i M. zgromadziło aż ponad 25 byłych i obecnych pracowników mojej ex-korpo. Wspaniale było zobaczyć znów ich wszystkich, z każdym zamienić kilka słów, pożalić się czasem, a czasem roześmiać w głos... Niesamowite jest to, że mimo upływu lat, mimo tego, że nikt już niemal TAM nie pracuje spotykamy się, wypijamy razem kilka piw czy soków, do późna rozmawiamy, utrzymujemy kontakt i polecamy siebie na wzajem w kolejnej pracy. Cieszę się, że poznałam TAAAAAKICH ludzi. To była wielka siła TEJ firmy. Brakowało tylko W., który walczy...
i bardzo za nim wszyscy tęsknimy. Wracaj do nas W., walcz o zdrowie z całych sił. Jesteśmy z Tobą.

Urodziny mojego P. niestety tak szybko i w biegu... złapaliśmy jednak kilka fajnych chwil dla siebie zanim popędziłam na kolejną imprezę urodzinową O. Przyjemne, długie rozmowy
i przecudowne jedzenie... wyobraźcie sobie pierzynkę z rukoli z octem balsamicznym, a na niej zapieczoną gruszkę, owiniętą szynką parmeńską i wypełnioną gorgonzolą
z orzechami...Mmmm to była poezja smaku, niejedna tego wieczoru. Wspaniały, babski wieczór w doborowym towarzystwie. Tym moim wszystkim solenizantom życzę radosnych chwil i oby czas płynął znacznie, znacznie wolniej.

A dziś upiekłam babeczki czekoladowo korzenne ze śliwkową konfiturą i celebruję czas wolny. A co;) Czasem trzeba.

środa, 6 listopada 2013

ZIMA IDZIE...

Bibliotekę odwiedzam teraz niemal raz w tygodniu. Rozmawiamy z panią Z., z którą znamy się od lat, o nadchodzącej zimie, o tym, że nadszedł czas czytania książek w zwielokrotnionej ilości i picia napojów rozgrzewających. I że człowiek to by alkoholikiem został niedługo, gdyby coś mocniejszego tak ratowało zawsze od zimna, depresji i szarości za oknem. A dziś u mnie na tę pluchę i ciemność bardzo przyjemna kolekcja.