Rozmawiałyśmy sporo o pracy. I obie dochodzimy do tych samych wniosków. Świetnie ilustruje je poniższa grafika. ;) A czas powinien być z gumy. Zdecydowanie.
czwartek, 30 października 2014
JESIENNE WIZYTY
Wczoraj odwiedziły mnie dwie wspaniałe dziewczyny: moja przyjaciółka D. i jej córeczka. Rozmowy, pieczone specjalnie na tę okazję babeczki cytrynowe, aromatyczna kawa i niesamowita mała osóbka, która zawojowała nie tylko mnie, ale również moich Rodziców. Cudowne przedpołudnie, choć wcześniej smutna chwila zadumy podczas odwiedzin W... To już rok. I brakuje nam Go wciąż tak samo.
Rozmawiałyśmy sporo o pracy. I obie dochodzimy do tych samych wniosków. Świetnie ilustruje je poniższa grafika. ;) A czas powinien być z gumy. Zdecydowanie.
Rozmawiałyśmy sporo o pracy. I obie dochodzimy do tych samych wniosków. Świetnie ilustruje je poniższa grafika. ;) A czas powinien być z gumy. Zdecydowanie.
piątek, 24 października 2014
(Y)
Dużo ostatnio w blogosferze o kobiecych piersiach. I dobrze. Badać się trzeba. Regularnie. Kto jeszcze nie był biegiem marsz. A do pokazania mam dzisiaj...;) dwa ciekawe plakaty (tylko;D). Zapraszam.
środa, 22 października 2014
ŻOŁĘDZIOWA CZAPECZKA I JESIENNY DESZCZ
Dzień pod znakiem deszczu. I to jakiego. Takiej ulewy i ponurego krajobrazu rodem z Mordoru dawno nam przyroda nie zafundowała. Z ostatniego spaceru przyniosłam w kieszeniach kasztany i żołędziowe czapeczki. I choć za kilka miesięcy pewnie je wyrzucę lubię te naturalne elementy jesieni porozrzucane na moim biurku.
A dziś w deszczową aurę niesamowite stanowisko pracy i kobieta z wielką pasją. Przyjemnie się ogląda takie projekty jedyne w swoim rodzaju. I jak widać nie tylko ja lubię żołędziowe czapeczki;).
A dziś w deszczową aurę niesamowite stanowisko pracy i kobieta z wielką pasją. Przyjemnie się ogląda takie projekty jedyne w swoim rodzaju. I jak widać nie tylko ja lubię żołędziowe czapeczki;).
środa, 15 października 2014
MY NAME IS CHAOS...
Podczas studiów podyplomowych poznałam N.. Świetna dziewczyna, podzielająca moje pasje i zainteresowania, ciekawa osobowość i twórcza, zdolna kobieta. Zapytała mnie ostatnio w jaki sposób realizuję swoje projekty, od czego zaczynam i w jaki sposób powstają moje prace. I tu nastąpiła konsternacja, bo wychodzi na to, że jestem zupełnie nieprzewidywalna i żadnej "złotej" rady udzielić nie mogę.
Nie zaczynam projektów od kartki i ołówka. A przynajmniej nie zawsze. Owszem przy dużych, czy wymagających ilustracji projektach, skupiam się na stworzeniu szkicu, jednak w większości prostych zadań początek pracy to czysty przypadek.Szukam inspiracji w internecie, przeglądam strony "na topie" w danej chwili, zbieram potrzebne zdjęcia, elementy i tworzę w głowie klimat projektu. Jestem chaosem. Wrzucam różne elementy do Photoshopa i "dopasowuję" je do siebie, do momentu, kiedy stworzą spójną, uporządkowaną całość, która gdzieś tam "zagra". Bywa, dość często, że i tak nie do końca, ale termin goni i coś trzeba oddać. A na koniec i tak Klient przerobi to tak, że czasem nie poznaję;). Przestałam już jednak cierpieć z tego powodu. Dawniej bolało mnie to bardziej, dziś przymykam już na to oko. W pierwotnej wersji staram się po prostu oddać coś, co reprezentuje jakiś poziom. Każdy ma chyba te swoje widełki zadowolenia. Z biegiem lat przesuwamy je coraz bardziej.
Lubię projektować spontanicznie, dopasowywać, sklejać, dorysowywać i przerabiać. Mój projekt to taki osobisty patchwork. Taaak... jestem chaosem. I dobrze mi z tym:). I wciąż jeszcze nie mam nawet wizytówek, nie mówiąc o własnym portfolio w sieci. Sic! Ogarnij się kobieto!
Nie zaczynam projektów od kartki i ołówka. A przynajmniej nie zawsze. Owszem przy dużych, czy wymagających ilustracji projektach, skupiam się na stworzeniu szkicu, jednak w większości prostych zadań początek pracy to czysty przypadek.Szukam inspiracji w internecie, przeglądam strony "na topie" w danej chwili, zbieram potrzebne zdjęcia, elementy i tworzę w głowie klimat projektu. Jestem chaosem. Wrzucam różne elementy do Photoshopa i "dopasowuję" je do siebie, do momentu, kiedy stworzą spójną, uporządkowaną całość, która gdzieś tam "zagra". Bywa, dość często, że i tak nie do końca, ale termin goni i coś trzeba oddać. A na koniec i tak Klient przerobi to tak, że czasem nie poznaję;). Przestałam już jednak cierpieć z tego powodu. Dawniej bolało mnie to bardziej, dziś przymykam już na to oko. W pierwotnej wersji staram się po prostu oddać coś, co reprezentuje jakiś poziom. Każdy ma chyba te swoje widełki zadowolenia. Z biegiem lat przesuwamy je coraz bardziej.
Lubię projektować spontanicznie, dopasowywać, sklejać, dorysowywać i przerabiać. Mój projekt to taki osobisty patchwork. Taaak... jestem chaosem. I dobrze mi z tym:). I wciąż jeszcze nie mam nawet wizytówek, nie mówiąc o własnym portfolio w sieci. Sic! Ogarnij się kobieto!
wtorek, 7 października 2014
ANIA
Kilka lat temu, kiedy Ona została ambasadorką pewnej znanej marki kosmetycznej, ja zaczynałam pracę w mojej agencji reklamowej. Wiele razy pracowałam z jej zdjęciami i podziwiałam jak piękną była kobietą. Pięknie żyła, kochała, pięknie opiekowała się dziećmi. Żal, że tak krótko. Jakoś tak mi wyjątkowo przykro.
piątek, 3 października 2014
PAŹDZIERNIKOWE FRONTY
Czasami zawieje chłodem, czasami ponury poranek przywita zimnymi stopami, pustym łóżkiem i szarością nie tylko za oknem. Czekam na słońce, czekam na ciepły, spokojny czas. Nadejdzie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)