poniedziałek, 27 maja 2013

OŁÓWKIEM I KREDKĄ

Gdybym miała dziecko, chciałabym posiadać wiele książek z ilustracjami tego Pana. Delikatnie, stylowo, przepięknie. Wiem, że zbyt często pokazuję tu prace ilustratorów książek dziecięcych, ale wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że jest ich tak wielu i tworzą tak fantastyczne prace. Aż chce się takie mieć na półce z książkami. Mimo, że wiek dziecięcy mam dawno za sobą, wciąż takie obrazy wprawiają mnie w zachwyt.

Dzień Mamy spędziliśmy rodzinnie, miło, z ciastem, lodami i spacerem. Dużo szczęścia. Chwytam takie chwile na dłużej, na kiedyś, do pudełka ze wspomnieniami. Gdzie ten czas kiedy rysowałam z Siostrzyczką laurki i zrywałam polne kwiaty do szkoły na przedstawienie...




















czwartek, 23 maja 2013

PO ANGIELSKU

To, że w Londynie są najlepsze szkoły designu wiadomo od dawna. Między jednym projektem, a drugim banerkiem, przeglądam Internet w poszukiwaniu bohatera dzisiejszego postu. I trafiam na Nią. Sandra Dieckmann. Jej grafiki podobają mi się bardzo. Lekko skandynawski klimat, a jednocześnie świetna kreska, dużo koloru i niepowtarzalny styl, którego trzyma się konsekwentnie. Piękne.















środa, 22 maja 2013

OD A DO Z...

Kolega zza biureczka wynalazł dziś taką oto stronkę. Takie filmy reklamowe mogłabym oglądać godzinami... Przepiękne. I perfekcyjnie przygotowane. Od kulki bawełnianej do gotowego produktu. Rewelacja!



wtorek, 21 maja 2013

NOCNE MARKI

Siedzę sobie tak nocną porą, stopą bosą o podłogę uderzam i rozmyślam o meandrach życia mego i pracy. O tym jak to mężczyźni do sklepów odzieżowych chadzać nie lubią, bo i nudno i wybierać tyle trzeba, i jakby to najchętniej zamiast tego preferowali kącik dla mężczyzn, albo i lepiej przezroczyste przymierzalnie, żeby sobie pooglądać mogli. A gdyby jeszcze była PROMOCJA, za wejście do takiej przymierzalni rabacik, to i Pani byłaby kontenta i Pan zadowolony.

I o dzieciach rozmyślam, co to ich nie mam własnych, ale cudze, a zwłaszcza D. uwielbiam.

O książkach, których jakoś wciąż mało i mało, a jak zatapiam się w lekturze to i do 1:00 z wypiekami na twarzy. A że później oko nerwowo podskakuje na każdy gwałtowny ruch, że głowa sennie opada znudzona monotonnym szumem komputera... Nic to, bo przecież historie w tych książkach fascynujące, mrożące krew w żyłach, bo przecież i tym razem pisarka zwiodła mnie na manowce i zabił ktoś zupełnie inny...

Dumam też o pracy, ręce która karmi, ale jednocześnie dusi w zarodku każdy przejaw odrębności, inicjatywy, ochoty. O gnuśnieniu naszym powolnym, przeistaczaniu się w starych, gniewnych ludzi, o marudzeniu naszym codziennym, złych emocjach i braku wiary w to lepsze. Dziwię się i nadziwić nie mogę temu wszystkiemu.

I o dobrym też myślę... O niebieskich oczach i koszulce z Kermitem, dialogach z podtekstem zupełnie niezrozumiałym, powrotach, szczęściach malowanych na przecież szarym, merdaniu psiego ogona i słowach, że za ciastko zaprowadziłby włamywacza do najcenniejszych rzeczy w domu... i tęsknocie za tym moim, własnym, spojrzeniem mądrych psich oczu.

Późno już... Czas spać. Stopy cicho suną w stronę łazienki. Ot takie dumanie przed snem. Niepozorne.

A W EMIRATACH...

Zawsze z przerażeniem patrzę na kobiety islamu. Zakryte, wycofane, żyjące w świecie zakazów. Kobiety, które nawet nie mogą zrobić prawa jazdy, żeby nie narazić się własnemu mężowi. Przerażające.

Tym bardziej cieszy mnie kiedy słyszę, że ich sytuacja zmienia się z roku na rok. Oczywiście nie mówię teraz o skrajnych przypadkach, ale w wielu miejscach kobiety zyskują prawa i swobody. Dziś na blogu wspaniała ilustratorka Marwa Kamra, mieszkająca na co dzień w Dubaju. Jak sama mówi, w swojej pracy łączy często 2-3 techniki, aby uzyskać pożądany efekt. Całkiem przyjemne rysunki i grafiki muszę przyznać:)

















niedziela, 19 maja 2013

NARESZCIE

Wspaniały dzień, słoneczny, spędzony z Siostrzyczką i Przyjaciółką O.. Wczoraj w Noc Muzeów ciekawa wystawa upcyklingowa, świetny wykład A. o świetle w fotografii i fantastyczny seans filmowy "Śmietnisko". Polecam każdemu z zamkniętymi oczami. Wspaniała historia o ludziach pracujących na największych brazylijskich wysypiskach
i słynnym artyście Viku Munizie, który stworzył cały cykl portretów tych ludzi fantastyczną techniką. Układając je ze śmieci. Piękny film, wspaniała idea, podziwiam i na nowo chyba przewartościuję własny wkład w produkcję śmieci ;/. Czasami dobrze o tym pomyśleć zanim kupimy kolejny bezsensowny bibelocik.