poniedziałek, 10 lutego 2014

TROCHĘ INNY DZIEŃ, CZY DWA

I na taki weekend czekałam. Kolega zza biureczka M. dał, wraz z kolegami, niesamowity koncert. Widać, że żyje muzyką, kocha ją i ma wielki talent. Cieszę się, że zebrała się dość spora grupa ludzi z mojej poprzedniej pracy. Wspaniale było ich wszystkich zobaczyć. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo mi ich brakowało. Niestety warunki koncertowe nie sprzyjały długim rozmowom, ale i tak bawiliśmy się wszyscy świetnie. Wielki podziw dla zespołu i myślę, że z przyjemnością kupię płytę, kiedy już się pojawi. Nurtuje mnie tylko pytanie czy piosenka o tajemniczym tytule "Dziewczyna zza monitora" wzięła swój początek w naszej "małej" korporacji?;)

Sobotni, spontaniczny spacer nad zalewem przyniósł mi wiele radości . Siedziałam na pniu grzejąc twarz w słońcu, patrząc jak P. robi zdjęcia łabędziom i naprawdę cieszyła mnie ta niespodziewana szybka wiosna.

W ten weekend całkowicie poszaleliśmy... Ja wyszłam ze sklepu z ręcznie malowaną figurką Reksia, a P. z modelem Lego Technic - czyli spełnieniem marzeń z dzieciństwa. Ponieważ ceny tych zabawek są wyjątkowo wysokie, z bólem serca, ale jednak;) zdecydował się wyłącznie na żółtą koparkę zamiast bolidu F1. Nie wiem czy się śmiać...;) czy pozwolić, by te dzieciaki w nas, od czasu do czasu, dały upust swoim marzeniom. Oczywiście w granicach rozsądku.

To był przyjemny weekend. Nowa sukienka sprawdziła się w 100%, energia mnie wręcz rozpiera i nawet ochota do pracy większa. Czasami potrzebny jest restart. Bardzo przyjemny. Oby takich wspaniałych weekendów było więcej.





4 komentarze:

  1. Bycie "dzieckiem" jest potrzebne w dorosłym życiu.
    A restart miałaś piękny i trzymaj się tego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. :D Dzięki, bylebyśmy tylko do reszty nie zdziecinnieli;)

    OdpowiedzUsuń
  3. byleby nie stracić w sobie cząstki dziecka!

    OdpowiedzUsuń