środa, 13 marca 2013

BYŁO SOBIE ŻYCIE

Spotkanie z D. i drugą D. minęło jak zwykle bardzo przyjemnie. Malutka Z. już siedzi grzecznie u Taty na kolanach i ciekawie spogląda, głównie w telewizor, na którego ekranie dzieją się kolorowe cuda. Nieco starsza L. bawi się pluszowymi zwierzątkami, budując zoo
i z cudowną dziecięcą fascynacją zajada wafelki. Spokojny czas, pełen radości... D. mówi piękne słowa, "nie sposób przy dziecku się nie uśmiechnąć, jak widzisz taką wiecznie radosną buzię". Są wspaniałe, obie dziewczynki. A ich Mamy, choć tak różne, dziś w moim odczuciu podobne. Lubię te nasze spotkania, plotki przy herbacie, opowieści "z frontu", które mogę im przekazywać, jako obecnie jedyna pozostała na polu korporacyjnej walki. Lubię klimat artystycznego mieszkania D., chybotliwy płomień świecy, zielony ogród na parapecie, czekoladowe pianki, nową płytę Hey i ludzi, z którymi czas mija zdecydowanie zbyt szybko.

Jadąc do domu nawet nie wiedziałam, że mamy już nowego Papieża... Wydaje się sympatycznym, starszym, skromnym człowiekiem. I w jednej chwili całe Jego życie ulega zmianie...

1 komentarz: