poniedziałek, 12 listopada 2012

YENGA

Stała się hitem wieczoru. A ja okazałam się najmniej zwinną osobą na świecie dwa razy burząc wysoką wieżę z klocków. Nie ma to jak sprawne palce;). Miły wieczór w towarzystwie P., Siostrzyczki i A., pyszna tarta, pierożkowe inspiracje i Ella Fitzgerald w tle. Ta muzyka wzbudza już świąteczne skojarzenie.



A dziś mroczny poniedziałkowy poranek rodem z najczarniejszego horroru. Kołderka? Poproszę.

4 komentarze:

  1. Yenga - nigdy nie grałam, choć już kilka razy przymierzałam się do zakupu:) hmm może tak napiszę list do św.Mikołaja z prośbą o tę właśnie grę :P choć z moimi zdolnościami to wiem, że wygrana mi nie grozi :)

    Dobrego poniedziałku pomimo mrocznego poranka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że niedziela mijała nam przy bardzo podobnych dźwiękach :-) A jenga to nasz absolutny hit od kilku lat-o ile w późnych godzinach wieczorno-nocnych trudno o skupienie nad plaszówkami tak jenga o tej porze sprawdza się doskonale :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj zdecydowanie jest super:) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń