sobota, 20 października 2012

CLUBBING

Nie mogłabym tego robić codziennie, nawet pewnie raz w tygodniu byłoby ciężko, ale taki wieczór jak wczoraj, raz na jakiś czas, przynosi naprawdę pozytywne zmęczenie. Nowo-otwarty pub, kilka godzin na rozmowach z ciekawymi ludźmi, całkiem sporo (jak na mnie) alkoholu, spacer wśród mglistej nocy i przeciągnięte do północy spotkanie u znajomych z pracy.

Do zapamiętania:
-historia whiskey opowiedziana przez konesera bywa wyjątkowa
-likier z cukierków o nazwie kukułki może całkiem nieźle smakować
-długi spacer po mieście w szpilkach, choćby najwygodniejszych, nie jest najmilszym przeżyciem
-orczyk i pochodnie ;-)...

Tak, to był ciekawy, przyjemny wieczór. Zdecydowanie do powtórzenia - kiedyś.
I może właśnie dlatego, że tak rzadko to robię jeszcze sprawia mi to przyjemność.

A jutro w góry! Nie mogę sobie odmówić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz