wtorek, 25 września 2012

LIST DO M.

M. się dziś pożegnał mailowo. Ostatnie dni w pracy. Mail był krótki, lakoniczny, bezemocjonalny... A może w tym zwykłym "dziękuję" emocje aż krzyczały? Nie wiem. Odpisanie na tego maila zajęłoby mi pewnie cała dekadę, gdyby kobieca strona osobowości doszła do głosu. Byłoby w tym podziękowanie za 5 lat współpracy, kilkanaście zarwanych na fejsbookowym czacie nocy, mobilizowanie tak ogromne poczynając od dawnej deklaracji " ja bym Cię nie zatrudnił", a kończąc na naprawdę dużo znaczących dla mnie słowach o mocnym skillu itp., uświadamianie, że zawsze warto walczyć o swoje i o to co/kogo się kocha, pokazanie jak dobrze jest mieć swoje, nie zawsze zgodne ze wszystkimi, zdanie, ale też uśmiech w stronę wspólnych projektów, omawiania kto z kim gdzie i dlaczego, czegoś na kształt przyjaźni - choć to może nie to słowo... podziękowanie za fajne momenty, trudniejsze chwile. I radość, że trafiłam na Niego w mojej pracy, że ten niesamowicie barwny, ciekawy i wciąż nie do końca odkryty Ktoś opowiedział mi o sobie troszeczkę więcej. O swojej żonie, dzieciach, psie, przeszłości, marzeniach, wzlotach i upadkach. Byłoby dużo słów, a może byłoby tylko to jedno Dziękuję... Tak zwyczajnie, po prostu, bez patosu... Dziękuję Ci M. i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś znów podrwimy z pracy, pośmiejemy się
z życia i przespacerujemy po ciepłym piasku. Coś czuję, że jeszcze o Tobie usłyszę...
I to będzie bardzo głośne i niesamowite.

2 komentarze:

  1. Fajnie spotkać kogoś takiego w ogóle.
    A już jak się ma z nim spędzać tyle godzin w ciągu dnia tym lepiej.
    Ja też tęsknię do niektórych współpracowników.
    Innych pożegnałam z niekrytą ulgą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I to jest najładniejsze pożegnanie/wspomnienie współpracownika o jakim słyszałam :))

    OdpowiedzUsuń