piątek, 31 sierpnia 2012

CZARNY PIĄTEK

Można mieć dość... Można w bezsilnej złości położyć się i próbować uspokoić skołatane nerwy. Można zaaplikować sobie ziółka po wielogodzinnej nerwówce przed komputerem. Można zepsuć sobie radość spotkania, kina, relaksu... Można jechać do domu zastanawiając się czy w poniedziałek jeszcze będzie się miało do czego wracać... Można... Tylko po co... Czasami jestem bezsilna, zrezygnowana, zniechęcona. Po kolejnej awanturze, po wyrzuceniu z siebie potoku przekleństw, po doświadczeniu kolejnej głupoty, chamstwa i tego, że przecież mimo poświecenia i lojalności jestem tam nikim... A potem przychodzą myśli... Kredyt, stała pensja, zabezpieczenie... Tylko czasami mam wrażenie, że mogłabym wszystko to mieć w inny sposób. Gdzie są te poprzednie cudowne lata. Tak ciężko doświadczać tego wszystkiego teraz, pamiętając jak było kiedyś...

Nigdy nie polubię Warszawiaków. No może z niewielkimi wyjątkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz