wtorek, 16 września 2014

W (RZECZY)SAMEJ

Modny ostatnio trend minimalizmu (aż do przesady) zaczyna mnie męczyć. W ogóle wszystkie mody i trendy ostatnio działają mi na nerwy. Troszkę mam wrażenie tracimy w tym wszystkim siebie. Jakoś większy uśmiech budzi we mnie kolejna kolorowa czapeczka M. - podkreślająca jego indywidualny styl, niż szereg "modnych" hipsterskich gadżetów, kupionych tylko dlatego, że ktoś gdzieś napisał, że to jest modne.

I choć przy remoncie pozbyłam się kilku pudeł pełnych zalegających w pokoju rzeczy, lubię moje pamiątki z podróży, prezenty od bliskich, kupione gdzieś-kiedyś bibeloty, które przypominają mi zabawne, ciekawe i po prostu miłe momenty mojego życia. Nie jestem zbieraczem niepotrzebnych, pełnych kurzu przedmiotów, ale też nie podążam ślepo za modą na "nieposiadanie" niczego. Kolekcjonuję wspomnienia.

Kawałek półki pt. wakacje czyli "pamiątki z umiarem" przywiezione z podróży moich lub bliskich.




Spełnione marzenie z dzieciństwa w nieco innej formie. Konik na biegunach podarowany mi na 30-tkę przez P.




Szare kule od Siostrzyczki i tablicę od O. umieściłam tak, że mój wzrok pada na nie tuż po przebudzeniu. Motywują do działania i optymizmu, a wieczorami tworzą niepowtarzalny nastrój.




 Magiczna gwiazdka nie znika wraz z końcem świąt...




Tatry moje ukochane wciąż czekają na kolejne odwiedziny, a piękna rycina na porządną ramkę;) Jak to możliwe, że wciąż jeszcze nie "dokończyłam" tego remontu;)...




 Choć porcelany u mnie "jak na lekarstwo" bywają przedmioty, bez których nie wyobrażam sobie mojej przestrzeni. Tak jest w przypadku pudełeczka podarowanego mi daaawno, dawno temu...




Dziecka wciąż we mnie sporo - a sentyment do starych dobranocek pozostał.  I gdzie to TVP ABC na wszystkich platformach hę?...;/




To zaledwie niewielki fragment przedmiotów, które towarzyszą mi na co dzień. Minimalizm owszem, ale z umiarem :).

2 komentarze: