czwartek, 19 grudnia 2013

PRZEDŚWIĄTECZNE SPOTKANIA

Lubię przedświąteczne spotkania z przyjaciółmi. Wczoraj w miłej kawiarni z N., której nie widziałam chyba od wakacji. Nad parującą herbatą zimową szybkie opowieści o tym co u nas, o wyzysku w jej pracy, o niesprawiedliwych szefach i kombinowaniu na całej linii. Jakże się cieszę, że nie mam już takich problemów, że jakoś sobie radzę i sama sobie jestem szefem. To miłe. Może w końcu jeszcze stwierdzę, że własny biznes to najlepsze co mogło mi się przytrafić. Choć brakuje mi ludzi, stąd te przedświąteczne spotkania. Z zapasem oryginalnych herbat i słodkości w drewnianej skrzyneczce podarowanej przez N. wróciłam do domu.

Dziś z entuzjazmu zostało trochę mniej. Lekarka kazała mi leżeć i kurować się jeśli chcę stanąć na nogi do świąt. Pracy mnóstwo, a głowa pęka... Do drzwi zapukał jednak kurier przynosząc mi dziś kartę upominkową od pewnego miłego sklepu, wygraną w konkursie na FB. Próżność kobieca została mile połechtana, wizja zakupów jest jak lek na cały ten katar;).

P. nabył choinkę. Cytując "naturalna... z sianka, orzechów i drewna". Po raz pierwszy od lat klimat świąteczny również u niego w mieszkaniu. Cieszę się. Szukamy tych maleńkich okruchów szczęścia w tym roku... a ja staram się cieszyć najmniejszą nawet rzeczą.

Na FB zdjęcia z integracji mojej byłej firmy. Myślę o tych wszystkich wigiliach korporacyjnych. To był miły moment każdego roku, choć ostatnimi czasy nieco naciągane uśmiechy i sztuczne zachowania. I życzenia nie do końca szczere... Ale ostatnią wigilię pamiętam wyjątkowo dobrze... Ostatnią z W.. Nie myślałam wówczas, że tak się zakończy nasza znajomość.

Odganiając przykre myśli... postanowiłam w nowym roku częściej mieć czas dla Rodziny i Przyjaciół. Częściej być dla ludzi... I staram się realizować to już teraz, by nigdy więcej nie żałować, że się kogoś zaniedbało, czegoś nie powiedziało, kogoś nie odwiedziło, czy nie wysłuchało. Taki inny ten świąteczny czas tego roku... zadumany.

A w tym roku pierwszy raz będziemy mieli żywą choinkę. Prezent od Mikołaja czyli naszej przyjaciółki O.. Magiczny.



2 komentarze:

  1. A jak praca na własny rachunek, jak idzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. a wiesz ze nawet niezle? pracy poki co sporo a i nerwow mniej. jakos tak inaczej spokojniej. :-) myslalam ze bedzie gorzej a zaczynam sie rozkrecac. pozdrawiam przedswiatecznie:-*

    OdpowiedzUsuń