Wpada na chwilę. Przywozi ze sobą angielską herbatę, ciasteczka i kolorowe pudełeczko ozdób do babeczek. W godzinę, czy dwie, streszcza życie swoje i jej męża w innym miejscu Europy. Opowiada o problemach i planach na przyszłość... kończymy przy drzwiach rozwijając wizję popołudniowych herbat w ich nowym domu, kiedy już wrócą do Polski. Życie na obczyźnie...
Jej mąż określa mnie jako silną babkę, która z nową rzeczywistością biznesową poradzi sobie "z palcem w..":D Rozbawiają mnie oboje. I wyciskam te moje cytryny na najlepszą lemoniadę na świecie...
Jak dobrze, że są jeszcze tacy ludzie :)
OdpowiedzUsuńCelebrities :D!!!
OdpowiedzUsuń