Widzę ich za każdym razem kiedy przejeżdżam. Czasem zatrzymuję się i kupuję u nich chleb. Świeży, pachnący, bez polepszaczy... Prawdziwy bochenek, który chce się jeść jeszcze gorący. A oni zapadają w pamięci na długo. Starsi już, ale ciągle uśmiechnięci. Kiedy nikt nie patrzy on żartobliwie podszczypuje jej pośladek. Uśmiecham się...
Pisze do mnie niemal codziennie. Taką ma funkcję, a jednak jest miło, kiedy szczerze namawia mnie na przeniesienie się do ich siedziby. I docenia. Miło jest słyszeć od tak wielu z nich, że ta współpraca była naprawdę udana, że cenią mnie jako grafika... I choć bywały gorsze momenty te słowa są przyjemne i chyba potrzebne. Potrzebne, żeby uwierzyć w siebie i to co przede mną...
Dziś w naszym dmuchanym baseniku gołąb popełnił samobójstwo... Czy to jakiś znak dla tego miejsca? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz