niedziela, 28 lipca 2013

ŁEZKA W OKU...

Jeszcze się nie zakręciła. Za to ja na życiowym zakręcie. Taki rollercoaster, że aż niedobrze się robi. Stąd mniej mnie tutaj...

Pożegnanie z pracą wciąż trwa, sytuacja zmienia się z dnia na dzień... Czwartek był pełen wzruszeń. Przyjaciele z pracy zgotowali mi niesamowitą końcówkę. Wiele wspomnień, zdjęć, prezentów, słów i tyle pozytywnej energii, że powinnam spuchnąć z wrażenia, że mam wokół siebie TAAAAAKICH ludzi. I puchnę. Puchnę od czwartku, z każdym dniem bardziej. Aż tu nagle pojawia się propozycja powrotu - i zaduma czy jeszcze warto, czy chcę, czy powinnam... I stoję sobie tak pośrodku zerkam na drogowskaz freelance i drogowskaz stara praca i czekam co będzie.

Dziś nauczyłam się wreszcie rozwiązywać sudoku, przeżyłam śmigus dyngus w lipcu
i w towarzystwie P. chłodziłam się lodowo-malinowym deserem. Miły ten urlop mimo, że pracowity...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz