poniedziałek, 15 kwietnia 2013

PLĄSAJĄC PO NIEBIE...

Jedną z największych atrakcji tego wypadu był niewątpliwie lot samolotem. Dla mnie po raz pierwszy. Muszę przyznać, że dość mocno się denerwowałam z racji wady ukrytej mojego ja, jaką jest lęk wysokości. I muszę przyznać, że siedząc na pokładzie samolotu, wyglądając przez okno, czy mając w podświadomości te 300km/h odczułam lęk ze wzmożoną siłą. Sam moment wzbijania się w powietrze... bezcenny i zdecydowanie zbyt krotki. Nie umiem tego porównać z niczym innym, no może z jakąś nieważkością...hmm. Podróż dostarczyła mi pozytywnych wrażeń, w pewien sposób "oswoiłam" to nieznane, ale nadal mam w sobie respekt dla tego środka lokomocji. Niewyobrażalne jak maszyna takich rozmiarów może za chwilę "wisieć" w powietrzu. I choćby odbywać taką podróż wielokrotnie zawsze gdzieś pozostaje to onieśmielenie wobec wysokości, niepewność i odrobina strachu. Z dodatkowych wrażeń: niezbyt dobre lądowanie w Anglii, start z mocnymi podmuchami wiatru i kilka turbulencji. Ogólnie podróż na 8 w skali 1-10, więc chyba nie tak źle;) No i widoki... widoki przepiękne. Taka ochota, by lekko pląsać po tych chmurkach, jakby z waty cukrowej:)



1 komentarz:

  1. Podoba mi się to skojarzenie z pląsaniem po chmurkach bo ja lecąc samolotem w bardzo pochmurną pogodę miałam wyobrażenie o lodowej krainie i żałowałam, że nie widzę ziemi z tak wysoka bo to musi być niesamowity widok - te wszystkie pola wyglądające jak łatki patchworku :)

    OdpowiedzUsuń