wtorek, 8 stycznia 2013

PĘKNIĘCIA

E. zapytała dzisiaj dlaczego na trawniku przed budynkiem naszej firmy nie stoi jeszcze bałwan. Ktoś powiedział "bo przecież nie ma M."... i nagle wszystko stało się jasne.
Ta oczywistość w stwierdzeniu " bo przecież nie ma M." uderzyła mnie z całą swoją mocą. Brak dyni ze świeczką w środku na Halloween, bałwana na trawniku, leżaka na zewnątrz latem i pomysłów... Pomysłów na to, jak ubarwić tę nudną, szarą, pracowniczą rzeczywistość. Ten brak stał się namacalny. Pęknięcie w nieskazitelnej atmosferze biurowej.

Przed chwilą skończyłam oglądać film. W. mówił mi o nim jakiś czas temu, a dziś przypadkiem trafiłam na niego w tv, którą przecież tak rzadko mam okazję oglądać. Przemyślana historia, w której gwiazdą pierwszego planu była Eva Green. Pomyślałam, że chciałabym poznać ją prywatnie. Przekonać się czy rzeczywiście ma takie przenikliwe spojrzenie i czy nie grając, również wzbudza we mnie pewnego rodzaju lęk. Lęk przed nieznanym, nieprzewidywalnym, psychopatycznym. Mam nieodparte wrażenie, że to nie tylko gra. A jeśli zaledwie, to jest w tym niesamowicie prawdziwa. Pęknięcia. Szczerze polecam.


 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Panią Green, jak dla mnie kwintesencja kobiecości. Dzięki za przypomnienie o tym filmie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie jakoś lekko przeraża:D fakt jest piękną kobietą, ale demoniczną trochę:) i te jej oczy:D A może dlatego, że często widuję ją właśnie w takich rolach. :)

      Usuń