wtorek, 6 listopada 2012

POKORNE CIELĘ DWIE MATKI SSIE...

Powinnam być grzeczna i spokojna. Powinnam ugryźć się w język kilka razy, kiedy nie zgadzaliśmy się w poglądach. Powinnam nie krzyczeć, nie grozić, nie odzywać się. Powinnam. Ale czy wówczas byłabym sobą? Walczyłam o coś co wydawało mi się słuszne. Dziś pokazał mi kto tu rządzi. Pokazał w całej szerokości. Pokazał, że nie dogaduje się z kobietami, a już tym bardziej ze mną. Pokazał, że nie wyobraża sobie naszej współpracy i szefem mojego teamu został W.. Dziwna sytuacja, bo z jednej strony cieszę się bardzo, że W., z drugiej zabolało delikatnie to, że jawnie pokazano mi, gdzie jest moje miejsce (kuchnia i gary). Z trzeciej strony może jak powiedział P. liczy się w życiu nie kariera, a to żeby być szczęśliwym? Będę szczęśliwa więc. Może będzie mi lepiej bez odpowiedzialności, stresu, ciągłych telefonów, wyjazdów. Może tak będzie lepiej. W. da sobie radę na pewno, ja też tyle, że raczej pracy w pracy poświęcać się nie będę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz