wtorek, 30 października 2012

Jazzy

Czemu tam dałeś żółty?
Ten sajt jest smutny... dajmy więcej koloru. Może jakiś radosny szary.
Nie jest to jazzy. Chcę żeby to było jazzy.
Ale nie dyskutuj ze mną, przecież wiem lepiej.
To co, że coś ustaliliśmy, że tak jest w briefie. Nie interesuje mnie to.

Odwieczna wojna menedżerowie - graficy zdaje się nie mieć końca. Ciężki kaliber w postaci "koleżanki", która zna się absolutnie na wszystkim, wydaje się nie do przejścia. Jak wielkie kompleksy musi mieć owa panna, że w kilka minut potrafi stłamsić grupę całkiem niezłych grafików i na dodatek mężczyzn, czyli płci zdecydowanie bardziej twardej i odpornej. Co powoduje, że pojawiają się takie, nie obrażając, "wrzody na tyłku" w każdej firmie, które nie potrafią współżyć z innymi? Nie obrażaj mnie - to ja nie będę obrażała Ciebie, szanuj mnie, bo gramy do tej samej bramki, też jestem człowiekiem, a w dodatku specjalistą w swojej dziedzinie, więc dlaczego uważasz się za kogoś lepszego? No i wcale nie jesteś jazzy, a raczej sushi... Nic mnie bardziej nie irytuje, jak te obcobrzmiące dodatki do rozmów ASAP, jazzy itp.

A wbrew pozorom mam dziś doskonały humor. Śnieg stopniał na tyle, by zostawić przepięknie ośnieżone drzewa, ale na szczęście już zdecydowanie bardziej przejezdne drogi. Kaloryferki się rozkręciły, jest wtorek, zielona herbata paruje z kubka, a dziewczynka na rowerze uśmiecha się z ulubionego pierścionka od Siostrzyczki. Nie potrzebuję być jazzy w wielkim mieście. Wolę być sobą w mniejszym, ale mniej sfrustrowaną i bardziej pogodną.

Myślę o Chustce... Będzie mi jej brakowało...

5 komentarzy:

  1. Tacy "współpracownicy" to najgorsze co może się zdarzyć w pracy.
    W życiu człowiek może wybierać z kim się zadaje, a z kim nie.A tu jest skazany na tych dziwnych ludzi ;).
    Napij się zielonej herbaty, wdech-wydech. Będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak trzymać, dystans najważniejszy - ignorowanie ma cudowną moc :))
    :*

    OdpowiedzUsuń