niedziela, 19 sierpnia 2012

POWROTY...

Kończy się mój urlop. Jeszcze tylko kilka godzin dnia, kilka godzin snu i rano znów wsiądę do samochodu, przyjadę do pracy i zajmę moje stare miejsce. Znów skupię się przed komputerem na 8 długich godzin. Wtopię się w tłum, ze swoimi myślami tak dalekimi od tego miejsca... Słońce znów będzie wpadało przez szybę, koledzy znów będą żartowali, a jednak jakoś nie tęskniłam. Praca jest dużą częścią mojego życia, zbyt dużą, ale potrzebowałam tych dwóch tygodni, żeby uświadomić sobie jak bardzo mnie to już zmęczyło. Tak dobrze było zmienić otoczenie, przeczytać te wszystkie ulubione książki, obejrzeć kilka naprawdę niezłych filmów, odkurzyć rower, iść na basen i pozwiedzać kawałek Polski.

Ostatnio myślę dość często o tym, co by było gdybym trochę inaczej pokierowała swoim życiem w pewnych momentach. I choć lubię miejsce, w którym teraz jestem, siebie z tego okresu, to ciągle jakaś pustka we mnie, którą trudno wypełnić pracą, obowiązkami, przyjaciółmi... W oczekiwaniu na coś co może nigdy się nie wydarzy, z głową pełną marzeń, we własnej przestrzeni, do której niechętnie wpuszczam kogoś z zewnątrz. Inność. Jestem inna. Może dlatego tak ciężko znów przybrać maskę i ponownie wejść w rytm.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz