niedziela, 30 września 2012

sobota, 29 września 2012

SOBOTNIO...

Wirus panuje w domu, o ile mnie powoli przeszło to Rodzice, a zwłaszcza Mama niestety trochę bardziej chorzy. Spędzamy spokojną, cichą, domową sobotę. Odpoczywam, sprzątam, gotuję, nadrabiam zaległości serialowe i książkowe. Jest miło. Dużo rozmawiamy. Dobre są takie chwile kiedy ludzie potrafią opowiadać sobie o radościach i rozczarowaniach ubiegłego tygodnia.

A do poczytania i przemyślenia artykuł z dzisiejszych Wysokich Obcasów. Wywiad z Joasią (Chustką), o życiu i śmierci.

piątek, 28 września 2012

INNY ŚWIAT

O tej Pani chciałam napisać już dawno. Weszłam kiedyś na jej profil na digart.pl, jęknęłam z zachwytu i już zostałam - na zawsze. Nie wiem ile godzin spędza w lesie, nie wiem jak wcześnie wstaje i jak to robi, ale jej zdjęcia to mistrzostwo świata. Może podobają mi się dlatego, że mieszkając w mieście nie widuję spacerujących jeleni, śpiącego jeżyka i innych cudów natury. Może we mnie wciąż tkwi jakaś tęsknota za wsią, poranną mgłą, przelatującymi ptakami i ucieczką od zgiełku miasta. Polecam z całego serca.














czwartek, 27 września 2012

FIZIA POŃCZOSZANKA I KASZTANY...

Kiedy mężczyzna kocha kobietę zbiera dla niej kasztany, bo wie, że Ona tak bardzo je lubi... kupuje jej prezent wydobywający z jej natury kobiecość, która gdzieś się zapodziała... przykrywa kocem, gdy pokonana przez wirusy próbuje rozgrzać zmarznięte stopy... i wysyła smsa "czy dojechałaś szczęśliwie?", gdy Ona nocą wraca do siebie. Kiedy mężczyzna kocha kobietę... Lubię tak czasami pomyśleć.




Kiedy kobieta kocha mężczyznę... Ale to już osobna dłuuuuga historia.

środa, 26 września 2012

CAŁUJ MNIE!

Dziś dzień całowania. Do dzieła!



CÓRUSIA TATUSIA

Bardzo, bardzo fajna seria zdjęć. Z pomysłem, żartem, niecodziennie. Choć technika fotomontażu czasami lekko niedoskonała ta mała dziewczynka i jej "idealny" Tata podbili moje serce.

Z zapowiedzi: wkrótce pojawi się tu gościnny wpis specjalnego gościa, mam nadzieję, że nie ostatni i uda mi się jeszcze kogoś namówić.












 

wtorek, 25 września 2012

LIST DO M.

M. się dziś pożegnał mailowo. Ostatnie dni w pracy. Mail był krótki, lakoniczny, bezemocjonalny... A może w tym zwykłym "dziękuję" emocje aż krzyczały? Nie wiem. Odpisanie na tego maila zajęłoby mi pewnie cała dekadę, gdyby kobieca strona osobowości doszła do głosu. Byłoby w tym podziękowanie za 5 lat współpracy, kilkanaście zarwanych na fejsbookowym czacie nocy, mobilizowanie tak ogromne poczynając od dawnej deklaracji " ja bym Cię nie zatrudnił", a kończąc na naprawdę dużo znaczących dla mnie słowach o mocnym skillu itp., uświadamianie, że zawsze warto walczyć o swoje i o to co/kogo się kocha, pokazanie jak dobrze jest mieć swoje, nie zawsze zgodne ze wszystkimi, zdanie, ale też uśmiech w stronę wspólnych projektów, omawiania kto z kim gdzie i dlaczego, czegoś na kształt przyjaźni - choć to może nie to słowo... podziękowanie za fajne momenty, trudniejsze chwile. I radość, że trafiłam na Niego w mojej pracy, że ten niesamowicie barwny, ciekawy i wciąż nie do końca odkryty Ktoś opowiedział mi o sobie troszeczkę więcej. O swojej żonie, dzieciach, psie, przeszłości, marzeniach, wzlotach i upadkach. Byłoby dużo słów, a może byłoby tylko to jedno Dziękuję... Tak zwyczajnie, po prostu, bez patosu... Dziękuję Ci M. i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś znów podrwimy z pracy, pośmiejemy się
z życia i przespacerujemy po ciepłym piasku. Coś czuję, że jeszcze o Tobie usłyszę...
I to będzie bardzo głośne i niesamowite.

BURACZEK

Byliśmy ostatnio z moimi Rodzicami na spacerze. Mamusia (bo jakoś od dziecka zawsze do nich tak mówię Mamuś i Tatuś) przypomniała sobie pewną starą, zabawną bajeczkę i wyrecytowała nam ją od A do Z... Pamiętacie takie bajki z dzieciństwa? Ja pamiętam jeszcze taką o Pasibrzuchu opowiadaną przez Babcię. A póki co buraczek:) I owszem bardzo kocham moich Rodziców :) I nie wstydzę się o tym mówić.


Była sobie baba jedna,
Bardzo chciwa i niebiedna,
miała trepki dwa pąsowe,
a pod czepcem siwą głowę.

Wielka była gospodyni,
worek złota trzyma skrzyni,
obok niego worek srebra,
niczego tej babie nie brak.

Raz w niedzielę za piec wlazła,
i buraczka tam znalazła,
hej buraczku chodź do garnka,
będzie z Ciebie barszczu miarka.

Wlała wody cztery dzbany,
gotuj że się mój kochany,
do południa burak szumiał,
ugotował się ja umiał.

Przyszła córka z ziemniaczyska,
odsunęła z barszczem miskę,
przyszedł synek popróbował,
lecz mu barszczyk nie smakował.

Zawołała psy i koty,
jedzcie barszczyk wy niecnoty,
pies spróbował, kot spróbował,
lecz im barszczyk nie smakował.

Aż do baby w tydzień potem,
przyszła kumcia z sercem złotym,

Jedzcie barszczyk kumciu moja,
pies go nie chciał kot nie dojadł,
moje dzieci go nie chciały
ale barszczyk doskonały.

Aż się misa rozzłościła,
co na haku w górze była,
gdy tak baba gada gada,
bęc jej misa na łeb spada.

A że bardzo była duża,
więc nabiła babie guza.
Siedziało guzisko cały kwartał,
była baba tego warta. 

poniedziałek, 24 września 2012

MAŁE KOBIETKI

Dostałam dzisiaj od O. wiadomość - manifest kobiecości. Teści mniej więcej takiej:

Kobiety ... takie jesteśmy:)))
Nie czytam żadnych instrukcji. Wciskam guziki, aż zadziała.
Nie potrzebuję alkoholu, żeby narobić obciachu. I bez alkoholu daję
radę:-)
Nie jestem rozkapryszona, tylko "emocjonalnie elastyczna"!
Nie mam żadnych dziwactw! To są "special effects"!
Kobiety powinny wyglądać jak kobiety, a nie wytapetowane kości!
To nie jest żaden tłuszcz! To "erotyczna powierzchnia użytkowa"!
Przebaczyć i zapomnieć? Ani nie jestem Jezusem, ani nie mam Alzheimera!
My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy
dalej - na miotle! Bo w końcu jesteśmy elastyczne!!!
Gdy Bóg stworzył mężczyznę, obiecał, że idealnego faceta będzie można
spotkać na każdym rogu....a potem uczynił ziemię okrągłą.

Erotyczna powierzchnia użytkowa rozłożyła mnie na łopatki:) Ciekawy opis prawda? I w dodatku większość się jakoś dziwnie zgadza. Z pozdrowieniami dla wszystkich świetnych kobiet. A natrafiam w swoim otoczeniu i buszując po sieci na całe ich tłumy.I wcale nie jestem feministką. Żeby była jasność... - jak mawia M.




niedziela, 23 września 2012

JESIEŃ

Dotyk... łagodny, zmysłowy... Zaczyna się od ramion. Powoli, delikatnie... Powietrze przesyca zapach olejku. Skóra lekko błyszczy w przyćmionym świetle. Dłonie zsuwają się na plecy. Gładzą, ugniatają, rozgrzewają. Muskają stopy, łydki i uda... Dłonie dotykają szyi i już nie są dłońmi lecz wargami. Lekko, delikatnie, łaskocząc... Ciało się uspokaja, rozluźnia, błogość rozlewa się wewnątrz... Migotliwe światło świecy odbija się od błyszczących powierzchni. Jesień za oknem, szalejąca ulewa i ciemna noc nie mącą spokoju, nie zakłócają elektryzującej chwili, masażu, subtelności... Jesień trwa.

Tak zawsze wyobrażam sobie idealne jesienne wieczory. Spokój, bliskość, dotyk... Jesień mimo całej swojej, czasem paskudnej, aury przynosi też takie długie, ciepłe wieczory, spacery wśród babiego lata, buszowanie w liściach, gorące pieczone jabłka, herbatę z miodem i cytryną, obejrzane niespiesznie filmy, stos nowych książek przy łóżku, scrabble, dużo rewelacyjnej grafiki i trochę szlifującej warsztat pracy i wspaniały sex(tak ludzie kochają się jesienią częściej - naukowo udowodnione - zwłaszcza jeśli w domach zimno)...

A tymczasem to katar towarzyszący mi od wczoraj. Imbir, miód, cytryny, inhalacje, wapno i witaminy... Urok jesieni ;)


 


sobota, 22 września 2012

ECO-LOGICAL

Ładne prawda? A to tylko stare płyty CD i podzespoły komputerowe sprytnie połączone przez niezwykłego artystę. Wszystko jak się okazuje można jeszcze ponownie wykorzystać:) Tylko czasami trzeba chwilę pomyśleć. To "myślenie" całkiem przyjemne muszę przyznać. Kobiety lubią świecidełka;)













piątek, 21 września 2012

DNI

Odkryta niedawno całkiem przytulna restauracja o wystroju rodem ze stolic europejskich, smaczny obiad w miłym towarzystwie, spacer wśród powoli opadających liści, krótkie zaznajomienie z czekoladką - labradorkiem, który usilnie chciał dać mi psiego buziaka, telefon do domu, gdzie Rodzice żartem mówią, że z utęsknieniem czekają na mój powrót, szarlotka mojej Mamy pochłonięta do ostatniego okruszka, zabawa niesamowitą mapą 4D i moje ochy i achy!, śmiech z jakiegoś babskiego serialu, ciepła, gadatliwa noc, bliskość, dobranoc i dzień dobry, łapane w przerwie promienie słońca na twarzy, weekend za pasem... Radość życia.


czwartek, 20 września 2012

TACY BYLIŚMY JESZCZE WCZORAJ...

Patrząc w lustro widzimy siebie zupełnie inaczej niż postrzega nas otoczenie. Nie zauważamy zmarszczek, oznak starości, wieku... Za 40-50 lat, jeśli będzie mi dane, być może spojrzę na swoje lustrzane odbicie i kogo zobaczę? Stateczną, starszą Panią, czy osobę, którą widziałam w lustrze dziś rano?

Uwielbiam tę serię zdjęć. Fotograf Tommy Hussey stworzył je z myślą o kampanii na temat Alzheimera, ale wielu ludzi nazywa je tytułem "Lustro pamięta". Podoba mi się to określenie. Pozwala poszerzyć horyzont odbioru fotografii.