wtorek, 30 kwietnia 2013

MALEŃKA PSZCZÓŁKA MIESZKA W NIM...

Po raz drugi spotykam się z tematem wymierania pszczół na świecie. I ruszyło mnie. Wizja mechanicznej pszczoły krążącej od kwiatka do kwiatka i przenoszącej pyłek na swych mechanicznych skrzydełkach przeraża. Tym bardziej trzymam kciuki za akcję Greenpeace
i kibicuję Karolinie Gruszce, która włączyła się w pomoc. Wyobrażacie sobie świat bez Mai
i Gucia?:( A wszystkiemu winne nawozy, pestycydy i My - ludzie...




W pracy ciężki okres. Czeka mnie wyjazd służbowy w celu naprawiania, omawiania, wytykania błędów, negocjowania itp... Będzie rzucanie mięsem, nerwówka i zapewne niewiele to zmieni. Taki mam pesymistyczno-realny stosunek do zaistniałej sytuacji. Ileż to już przeszłam prób naprawiania relacji, zmagań z nienaprawialnym. Zobaczymy. Nawet myśleć mi się o tym nie chce. Od dzisiaj majówka. Na kilka dni odstawiam komputer, kłopoty i wszystkie sprawy, z którymi zmaganie mogłoby zepsuć mi humor. Życzę Wam
i sobie udanego odpoczynku! I już. A o całej reszcie pomyśli się później. Niczym boska Scarlett O'hara.

czwartek, 25 kwietnia 2013

ARTYŚCI...

Siostrzyczka ma ostatnio problem z "artystami". Organizuje festiwal, na który zaproszono wielu znanych i nieznanych twórców. Okazuje się, że wielu tych znanych reprezentuje poziom kultury daleki od oczekiwanego. Artyści są trudni, odwołują swój udział w ostatniej chwili, są niegrzeczni i pretensjonalni. Zadziwiają, ale i denerwują.

Ostatnio usłyszałam od kogoś, że nas - grafików - nie rozumie. I tak sobie myślę, czy twórcy mają jakieś inne spojrzenie na świat. Bycie artystą oznacza samotność, niezrozumienie i egocentryzm? Czy to raczej zależy od człowieka? Do tworzenia czegokolwiek potrzebujemy spokoju i ciszy, a może głośnej muzyki i tłumów wokoło? Jak jest naprawdę? Artysta, czyli KTO?

W pracy doświadczyłam sytuacji, kiedy zapytano mnie o ocenę pracy kogoś, kto niestety średnio nadaje się do tego, co robi. Nie lubię takich sytuacji. Nie potrafię powiedzieć, że ktoś nie powinien czegoś robić, że lepiej byłoby nie przedłużać z nim umowy mimo, że w duchu myślę, że być może gdzieś indziej czeka go coś lepszego. I może dlatego nie jestem niczyim szefem, bo zbyt emocjonalnie do tego podchodzę?

Wiosna w pełni. Już się cieszę na majówkę.

środa, 24 kwietnia 2013

NIEZWYKŁE ŚNIADANIE

Był sobie Tata, który postanowił sprawić, by jego dzieci każdy dzień szkoły witały z ciekawością i zachwytem. I wpadł na pomysł, żeby każdy woreczek z drugim śniadaniem swoich pociech przyozdobić własnoręcznym rysunkiem. Tak powstało ponad 1100 różnych "śniadaniowych obrazków", z których pierwszy został narysowany w 2008 roku. Oryginalne;)






wtorek, 23 kwietnia 2013

PAPIEROWY ŚWIAT

Bywają projekty, przy których zatrzymuję się na chwilę, myśląc o ogromie pracy włożonej w ich realizację. I tutaj zatrzymałam się na dłuższy czas. Misterność, dokładność, doskonałość projektów i podziw, "jak znalazła na to czas", bo to z pewnością długie godziny klejenia, wycinania i tworzenia. Zapraszam do podziwiania papierowej historii ubioru autorstwa Asyi Koziny.

















 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

piątek, 19 kwietnia 2013

USZYJ JASIA

A na koniec tygodnia jeszcze wspaniałe zaproszenie do akcji organizowanej w weekend na terenie IKEA Katowice. Obejrzyjcie, posłuchajcie i wybierzcie się uszyć jasia:D Zapraszam w imieniu organizatorów do tej kolorowej i radosnej akcji.



KOBIECA PRÓŻNOŚĆ

Dziś jeszcze jeden, genialny wg mnie filmik, który podesłał mi kolega zza biureczka. :D Enjoy!



czwartek, 18 kwietnia 2013

POMYSŁO(DAWCA)

Lubię kampanie społeczne. Tkwi w nich ogromna siła. Jeżeli zbudowane są na kanwie naprawdę dobrego pomysłu trafiają do nas z cała swoją mocą i siłą. W poniższym filmie wykorzystano w ciekawy sposób pasek postępu YouTube. Autor animacji zgrał go z tematem i grafiką filmu, tworząc płynącą stróżkę krwi. Co do grafiki można było zrobić to trochę lepiej, choć rysunki są tu właściwie mniej ważne, wybija się przede wszystkim czerwona kolorystyka i zgrany pasek postępu. I w tym tkwi siła. Oddaliście kiedyś krew? Może warto.

Waiting for life - polecam obejrzeć na YouTube, tam jakoś fajniej widać efekt z paskiem postępu.



wtorek, 16 kwietnia 2013

PODRÓŻY CIĄG DALSZY

Najtrudniej streścić w pigułce 3 wspaniałe dni podróży i wszystko co się widziało i czego doświadczyło.

Kraj// Jest w nim coś takiego, że czuję się tam jak w Polsce. A może po prostu to miasto miało taki szczególny klimat, bo oprowadzali nas wspaniali przyjaciele. Zapamiętam wszechobecne czerwone budki telefoniczne, typową angielską pogodę(na szczęście tylko przez kilka godzin padał deszcz), piętrowe autobusy, lewostronny ruch (do którego jakoś nie potrafiłam się przyzwyczaić), podział kranów z zimną i ciepłą wodą (...?...poranne
i wieczorne mycie zębów to istna uciecha, bo o dziwo prysznic już z wodą mieszaną),
ale również sporo śmieci, których niestety nikt nie zbiera. To taki kraj, w którym spotkać można wiele różnych kultur w jednym miejscu, gdzie Hindusi, Czarnoskórzy, Skośnoocy
i rodowici Anglicy piją razem piwo w pubach i pracują ramię w ramię. Kraj kontrastów,
ale i zarobków, które kuszą Polaków (czemu jakoś już się nie dziwię). Można więcej, bardziej, łatwiej... Ale i bywa samotniej, trudniej, obco.

Ludzie// Sobotnie wieczory zachęcają do wyjścia na ulicę. A na niej prawdziwe tłumy... kobiety na niebotycznie wysokich obcasach, ze spódniczkami w rodzaju " gdzie się podziała spódniczka";), z mocnym makijażem i równie mocnym tapirem na głowie ruszają na podryw... Miły starszy Pan proponuje mojej Siostrze małżeństwo z jednym ze swoich dwóch "wolnych" synów... spodobała mu się Polka biegająca z aparatem po pubie i fotografująca wszystko i wszystkich. Za chwilę delikatnie wycofa się do swojego stolika, kiedy nadejdzie partner Siostrzyczki A..

Ciekawostki// Zaproszeni przez naszych Przyjaciół udajemy się do restauracji, w której pieścimy nasze podniebienia kuchnią z całego świata. Po raz pierwszy próbuję prawdziwych sajgonek, kuchni indyjskiej z całym bogactwem ostrych smaków, zostaję fanką pierożków Dim Sum, chłonę wzrokiem tiramisu, lody różane i angielski pudding, bo w żołądku miejsca już brakuje. Zachwycam się wystawami sklepowymi i aranżacją przestrzeni galerii handlowej, targiem, biblioteką z pięknymi rzeźbionymi drzwiami, typograficznymi tablicami i setkami kartek z rozmaitych okazji (nawet zwolnienia z pracy). Odkrywam nowy ulubiony sklep, gdzie każda bluzka wydaje się uszyta na mnie (kobieca próżność zostaje zaspokojona prezentem od P. ;*), odwiedzam z Siostrzyczką miejsca, w których kilka lat temu przeszła niezłą szkołę życia...

Przyjaciele// No i Oni Kochani Moi. I Ci odwiedzani i Ci towarzyszący. Nie odbyłabym tej podróży, gdyby nie bilety samolotowe w prezencie od Siostrzyczki (Dziękuję baaardzo:*). Spędziłam te fantastyczne dni razem z P., Siostrzyczką i A., a ich towarzystwo nie raz mnie ubawiło i odprężyło maksymalnie. Odwiedzani A. i M. ugościli nas naprawdę wspaniale, byli nieocenionym źródłem opowieści o mieście, kraju, ludziach i zwyczajach. Pokazali nam Anglię z najlepszej strony i z całego serca im dzisiaj dziękuję za zaproszenie i wspaniały czas spędzony razem.

Po takiej dawce emocji ciężko znów wdrożyć się w zwyczajne życie i pracę. Potrzebowałam restartu i tam dostałam go w całej rozciągłości. I powiem Wam, że naprawdę przyjemnie jest podróżować. I wracać z takich podróży do domu, z pamiątkami, opowieściami
i uśmiechem.















Fot. Siostrzyczka, ja, A.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

PLĄSAJĄC PO NIEBIE...

Jedną z największych atrakcji tego wypadu był niewątpliwie lot samolotem. Dla mnie po raz pierwszy. Muszę przyznać, że dość mocno się denerwowałam z racji wady ukrytej mojego ja, jaką jest lęk wysokości. I muszę przyznać, że siedząc na pokładzie samolotu, wyglądając przez okno, czy mając w podświadomości te 300km/h odczułam lęk ze wzmożoną siłą. Sam moment wzbijania się w powietrze... bezcenny i zdecydowanie zbyt krotki. Nie umiem tego porównać z niczym innym, no może z jakąś nieważkością...hmm. Podróż dostarczyła mi pozytywnych wrażeń, w pewien sposób "oswoiłam" to nieznane, ale nadal mam w sobie respekt dla tego środka lokomocji. Niewyobrażalne jak maszyna takich rozmiarów może za chwilę "wisieć" w powietrzu. I choćby odbywać taką podróż wielokrotnie zawsze gdzieś pozostaje to onieśmielenie wobec wysokości, niepewność i odrobina strachu. Z dodatkowych wrażeń: niezbyt dobre lądowanie w Anglii, start z mocnymi podmuchami wiatru i kilka turbulencji. Ogólnie podróż na 8 w skali 1-10, więc chyba nie tak źle;) No i widoki... widoki przepiękne. Taka ochota, by lekko pląsać po tych chmurkach, jakby z waty cukrowej:)



...

Wróciłam. Było absolutnie fantastycznie, co wymaga większego opisu. Dziś mam zamiar to uczynić, jak tylko dostanę zdjęcia. :) Więc tymczasem pożyczę Wam udanego poniedziałku. Po takim restarcie nawet bardziej chce się pracować:)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

POKAŻ MI SWOJE MIESZKANIE...

A powiem Ci kim jesteś. Dexter Morgan? Penny i Leonard? A może słynni Przyjaciele? Ciekawym doświadczeniem byłaby możliwość zajrzenia do ich domów, tych które znamy wyłącznie z seriali. Dziś trafiłam na coś, co pozwoli przyjrzeć się bliżej przestrzeniom życiowym bohaterów popularnych seriali. Rzuty ich mieszkań. Do pooglądania;)










niedziela, 7 kwietnia 2013

WEEKEND(OWO)

Idzie! Teraz już naprawdę! Czuję ją w powietrzu, słyszę w śpiewie ptaków, widzę w pąkach na drzewach. Zbliża się wielkimi krokami i od razu życie staje się jaśniejsze.

Weekend spokojny, domowy, przygotowania do podróży, lista spraw do załatwienia zdaje się nie mieć końca. Leniwie odsypiam niedospany tydzień, doczytuję ostatnie strony kryminału Camilli Lackberg. Jej seria powieści z Fjällbacki pochłonęła mnie bez reszty. Polecam lubiącym dobre kryminały skandynawskie. Potrzebowałam takiego weekendu. I pomyśleć, że za kilka dni już będę w innym kraju. Cieszę się na ten wyjazd. 



piątek, 5 kwietnia 2013

NA KOCIĄ ŁAPĘ

Seria zdjęć, które przyciągają wzrok. Niezwykła przyjaźń i pomysłowość fotografa. Na dzisiejszy ból głowy i senną aurę jak znalazł. Piątek, piąteczek, piątunio... A w przyszłym tygodniu już długo wyczekiwany wylot do naszych przyjaciół w Anglii. Wczoraj zakupiliśmy buteleczki na szampon i żel. Dla mnie taki lot samolotem to coś zupełnie nowego. Dobrze jest odkrywać nowe miejsca, próbować nowych rzeczy, poznawać... I choć denerwuję się tym lotem mam nadzieję, że będzie to bardzo fajna podróż.A póki co... Kicia.